Rozdział poprawiała niezastąpiona Aranel ♥
Zapraszam do czytania!
Zapraszam do czytania!
Była na stacji King Cross. Biegający ludzie rozmywali się w kolorowych smugach dymu. Dusiła się od wszystkich woni, które atakowały jej zmysły. Zamrugała oczami, które boleśnie piekły. Kaszląc, próbowała odgarnąć kurtynę utkaną z dymu.Usiłowała zasłonić sobie usta i nos, ale wtedy jej noga zahaczyła o nierówność chodnika.
Runęła na ziemię, a dym zaatakował jeszcze boleśniej. Głowa pulsowała bólem. Obraz przed oczami się zamazywał. Walczyła o każdy płytki oddech.Przewróciła się na plecy i nagle oślepiła ją jasność.
Wydawało jej się, że znalazła się w jakimś potwornie białym tunelu. Na jego końcu widziała dwie postacie. Wytężyła wzrok, ale oczy działały na przekór ciągle rozmywając obraz.
Do jej uszu dobiegł głos i wtedy zrozumiała, kogo widziała. Zerwała się do biegu, ale po kilku krokach jej ręce zostały pociągnięte do tyłu. Żelazne łańcuchy zaczęły wpijać się w nadgarstki, sprawiając, że krzyknęła cicho.
– Będę do ciebie pisać Liluś… Liluś… Liluś… Liluś… Liluś…. Liluś… Liluś… Liluś… – to słowo uderzało w jej umysł niczym fala o brzeg.
– Dobrze, Tuniu… będę tęsknić.
Zamrugała kilka razy powiekami, po raz kolejny usiłując dostrzec, co robiła ona i jej siostra. O dziwo, dostrzegła sylwetkę machającej dziewczynki. To… to była ona. Krzyknęła z zaskoczenia, a ciemny wir wciągnął ją w kolejną falę wspomnień.
Przed oczami jak zacięty film migała jej rozdzierana koperta. Wrzeszczała, usiłując wyrwać się z ramion osoby, która ją trzymała. Szarpała się, a wtedy tuż przed nią płomieniami wybuchł napis ,,Slytherin’’.
Wytrzeszczyła oczy zaskoczona, a napis już rozpadł się na miliony kawałków, które przerodziły się w sztylety. W ostatniej chwili zasłoniła twarz dłońmi, czując jak ostrze smaga jej skórę, a płomienie lizały stopy wybuchając iskrami.
Krzyknęła się głośno i nagle… wszystko zniknęło.
Rudowłosa dziewczyna siedziała na łóżku, oddychając spazmatycznie. Serce biło jak szalone, a ból w głowie pulsował. Usiłowała się uspokoić, ale potworny sen ciągle powracał do niej urywkami. Chwyciła się za głowę…
– Co się ze mną dzieje ? – szepnęła cicho, a szept w ciemnej cichy przerodził się krzyk.
Już nie zasnęła tej nocy… Przekrwione oczy wpatrywały się w wschód słońca, jakby nie widząc a o umysł ciągle obijały się głośne krzyki, płacze i słowa, których sensu nie rozumiała. To było takie dziwne…
Runęła na ziemię, a dym zaatakował jeszcze boleśniej. Głowa pulsowała bólem. Obraz przed oczami się zamazywał. Walczyła o każdy płytki oddech.Przewróciła się na plecy i nagle oślepiła ją jasność.
Wydawało jej się, że znalazła się w jakimś potwornie białym tunelu. Na jego końcu widziała dwie postacie. Wytężyła wzrok, ale oczy działały na przekór ciągle rozmywając obraz.
Do jej uszu dobiegł głos i wtedy zrozumiała, kogo widziała. Zerwała się do biegu, ale po kilku krokach jej ręce zostały pociągnięte do tyłu. Żelazne łańcuchy zaczęły wpijać się w nadgarstki, sprawiając, że krzyknęła cicho.
– Będę do ciebie pisać Liluś… Liluś… Liluś… Liluś… Liluś…. Liluś… Liluś… Liluś… – to słowo uderzało w jej umysł niczym fala o brzeg.
– Dobrze, Tuniu… będę tęsknić.
Zamrugała kilka razy powiekami, po raz kolejny usiłując dostrzec, co robiła ona i jej siostra. O dziwo, dostrzegła sylwetkę machającej dziewczynki. To… to była ona. Krzyknęła z zaskoczenia, a ciemny wir wciągnął ją w kolejną falę wspomnień.
Przed oczami jak zacięty film migała jej rozdzierana koperta. Wrzeszczała, usiłując wyrwać się z ramion osoby, która ją trzymała. Szarpała się, a wtedy tuż przed nią płomieniami wybuchł napis ,,Slytherin’’.
Wytrzeszczyła oczy zaskoczona, a napis już rozpadł się na miliony kawałków, które przerodziły się w sztylety. W ostatniej chwili zasłoniła twarz dłońmi, czując jak ostrze smaga jej skórę, a płomienie lizały stopy wybuchając iskrami.
Krzyknęła się głośno i nagle… wszystko zniknęło.
Rudowłosa dziewczyna siedziała na łóżku, oddychając spazmatycznie. Serce biło jak szalone, a ból w głowie pulsował. Usiłowała się uspokoić, ale potworny sen ciągle powracał do niej urywkami. Chwyciła się za głowę…
– Co się ze mną dzieje ? – szepnęła cicho, a szept w ciemnej cichy przerodził się krzyk.
Już nie zasnęła tej nocy… Przekrwione oczy wpatrywały się w wschód słońca, jakby nie widząc a o umysł ciągle obijały się głośne krzyki, płacze i słowa, których sensu nie rozumiała. To było takie dziwne…