wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział I

Rozdział poprawiała niezastąpiona Aranel ♥
Zapraszam do czytania! 

Była na stacji King Cross. Biegający ludzie rozmywali się w kolorowych smugach dymu. Dusiła się od wszystkich woni, które atakowały jej zmysły. Zamrugała oczami, które boleśnie piekły. Kaszląc, próbowała odgarnąć kurtynę utkaną z dymu.Usiłowała zasłonić sobie usta i nos, ale wtedy jej noga zahaczyła o nierówność chodnika. 
Runęła na ziemię, a dym zaatakował jeszcze boleśniej. Głowa pulsowała bólem. Obraz przed oczami się zamazywał. Walczyła o każdy płytki oddech.Przewróciła się na plecy i nagle oślepiła ją jasność. 
Wydawało jej się, że znalazła się w jakimś potwornie białym tunelu. Na jego końcu widziała dwie postacie. Wytężyła wzrok, ale oczy działały na przekór ciągle rozmywając obraz.
Do jej uszu dobiegł głos i wtedy zrozumiała, kogo widziała. Zerwała się do biegu, ale po kilku krokach jej ręce zostały pociągnięte do tyłu. Żelazne łańcuchy zaczęły wpijać się w nadgarstki, sprawiając, że krzyknęła cicho.
– Będę do ciebie pisać Liluś… Liluś… Liluś… Liluś… Liluś…. Liluś… Liluś… Liluś… –  to słowo uderzało w jej umysł niczym fala o brzeg.
– Dobrze, Tuniu… będę tęsknić.
Zamrugała kilka razy powiekami, po raz kolejny usiłując dostrzec, co robiła ona i jej siostra. O dziwo, dostrzegła sylwetkę machającej dziewczynki. To… to była ona. Krzyknęła z zaskoczenia, a ciemny wir wciągnął ją w kolejną falę wspomnień.
Przed oczami jak zacięty film migała jej rozdzierana koperta. Wrzeszczała, usiłując wyrwać się z ramion osoby, która ją trzymała. Szarpała się, a wtedy tuż przed nią płomieniami wybuchł napis ,,Slytherin’’.
Wytrzeszczyła oczy zaskoczona, a napis już rozpadł się na miliony kawałków, które przerodziły się w sztylety. W ostatniej chwili zasłoniła twarz dłońmi, czując jak ostrze smaga  jej skórę, a płomienie lizały stopy wybuchając iskrami.
Krzyknęła się głośno i nagle… wszystko zniknęło.
Rudowłosa dziewczyna siedziała na łóżku, oddychając spazmatycznie. Serce biło jak szalone, a ból w głowie pulsował. Usiłowała się uspokoić, ale potworny sen ciągle powracał do niej urywkami. Chwyciła się za głowę…
– Co się ze mną dzieje ? – szepnęła cicho, a szept w ciemnej cichy przerodził się krzyk.
Już nie zasnęła tej nocy… Przekrwione oczy wpatrywały się w wschód słońca, jakby nie widząc a o umysł ciągle obijały się głośne krzyki, płacze i słowa, których sensu nie rozumiała. To było takie dziwne…


Wiatr szumiał pomiędzy drzewami. Słońce ostro świeciło, śledząc każdy najmniejszy ruch czarnowłosej dziewczyny. Podążała ona ścieżką, rozglądając się co chwila, jakby w obawie, że ktoś ją zobaczy.
Celem jej podróży był cmentarz. Stary, zarośnięty potężnymi drzewami cmentarz w jej miejscowości. Z obojętnością ominęła ładny, drewniany kościółek i postawiła pierwszy krok w gęstej, zielonej trawie.
Dziewczyna zręcznie lawirowała pomiędzy nagrobkami, aż wreszcie doszła do celu spaceru.
Victorie, gdyż tak miała na imię, z gracją odsunęła na bok wiszące liście wierzby płaczącej. Drzewo, które rosło tuż obok grobu jej rodziców z łagodnością ukrywało biały pomnik przed światem zewnętrznym. Tylko ona - ich córka, przychodziła tutaj, w to miejsce.
Dziewczyna przyklękła tuż obok białego grobowca i położyła na chłodnym marmurze jedną złotą różę. To był jej zwyczaj. Zawsze raz na tydzień przychodziła do tego grobu i kładła tę jedną, samotną różyczkę.
– Cześć, mamo. Hejka, tato  wyszeptała drżącym głosem.
Ludzie mogli pomyśleć, że była szalona albo obłąkana. Prawda była inna… Victorie Hale była zagubiona. Zagubiona - w wielkim świecie pełnym nienawiści i złości. Zagubiona - w zmieniającej się szybko rzeczywistości. Zagubiona - nawet w swojej własnej głowie.
Można było śmiało powiedzieć, że urodziwa arystokratka była więźniem swojego własnego ciała, swojej duszy i swojego umysłu. To było takie głupie, ale…. Ale prawdziwe. Nic nie mogła poradzić na to, że smutek, który towarzyszył jej od sześciu lat stał się jej katem i prześladowcą.
Nie mogła nic poradzić… 
Tylko samotna łza zdołała wymknąć się spod zaciśniętych powiek i zginąć w miękkiej trawie. Po kilku latach w tym miejscu wyrósł piękny i wijący się krzak, na którym rosły niebieskie róże.



Wokół panował istny harmider. Wszyscy krzyczeli, hałasowali. Głosy ostro przedzierały się przez szum czajnika, który również pragnął wyróżnić się w panującym hałasie. Zgrzytanie krzeseł o podłogę, głośny tupot stóp po schodach. Młodą blondynkę siedzącą przy stole od tego wszystkiego aż bolała głowa.
A kiedy do panującego bałaganu dołączył - przebijający się przez wszystkie odgłosy - płacz dwóch maleńkich dziewczynek, które dotąd smacznie spały, gorzej być nie mogło. Blondwłosa Olivia Clark cicho jęknęła, patrząc na swoją najstarszą siostrę.
– Jak ty to tak spokojnie znosisz ?  zapytała.
Jej umysł nie mógł zrozumieć, jak czekoladowooka Clark mogła spokojnie jeść kanapkę w takiej atmosferze. Jej siostra nie odpowiedziała na pytanie. To było podejrzane. Mirami zawsze słuchała tego, co działo się wokoło i nigdy nie ignorowała innych.
– Mira? Halo?! Ziemia do Mirami!  krzyknęła, machając jej dłonią przed twarzą.
Starsza dziewczyna potrząsnęła lekko głową i machnęła różdżką, którą wyjęła z rękawa.
– Coś mówiłaś?  zapytała zdezorientowana, a Olivia po prostu zazgrzytała zębami.
– Ładnie to tak rzucać na siebie zaklęcia wyciszające ?
Brązowowłosa dziewczyna zmarszczyła brwi zaskoczona nagłą wściekłością siostry, której oczy skrzyły się delikatnie. Oli zachowywała się tak tylko, kiedy bolała ją głowa i nie zwracała uwagi na nic, wymawiając się mocną gorączką.



Orzechowe włosy ciągle walczyły ze szczotką, nie poddając się mocnemu rozczesywaniu. Właścicielka długich loków jęknęła, kiedy zbawienne urządzenie po raz kolejny zacięło się w plątaninie brązowych kosmyków.
– Jak ty idziesz z takim czymś na głowie, to ja się do ciebie nie przyznaję - usłyszała głos od strony drzwi.
– Zamknij się, Edmund zanim ci walnę – warknęła, pociągając jednocześnie za rączkę.
– A jak jeszcze tak będziesz pyskowała, to w życiu nie nazywasz się naszą siostrą.
– Spadaj, Piotrze  jęknęła, kiedy kolejny z jej braci rozpoczął nabijanie się z jej pierwszego dnia w szkole. –  I tak dość dobrze się stresuję
– O Jezus, Karola, nie bój się przecież w Okulu cię nie zjedzą. Najwyżej obrzucą jajkami z powodu twojej… hm…. wymyślnej fryzury, ale zapewne przeżyjesz  powiedział pocieszająco Piotr, po czym otrzymał mocne walnięcie w ramię od swojej siostry.
– Już nie żyjesz….
Odpowiedział jej tylko głośny chichot, kiedy wysoki blondyn uciekał na dwór. Drugi z braci, a przy okazji ten młodszy, nadal stał w drzwiach, zwijając się ze śmiechu. Dziewczyna zlustrowała wysokiego i chudego szatyna od stóp do głów, krzywiąc się, kiedy wybuchł kolejną falą rozbawienia



Dwie dziewczyny siedziały na przeciwko siebie, uśmiechając się lekko. Nie, poprawka! Jedna uśmiechała się delikatnie, druga zaś wykrzywiała wargi w niezbyt miłym uśmiechu.
Oprócz wrednego uśmiechu dodatkowo cała poza dobrze zbudowanej latynoski wydawała się mocno wyzywająca. W oczach palił się niezdrowy błysk oznaczający zniechęcenie do siedzącej naprzeciwko młodszej dziewczyny.
– Jak masz na imię? –  zapytała chłodnym tonem, który zraził natychmiast dziewczynkę.
– A-a-abigaile  wyjąkała zdumiona, że trzecioroczna chociaż się do niej odezwała.
– Van… Po prostu Van
Nie podały sobie rąk. Pomijając fakt, że wisiały kilkadziesiąt metrów nad ziemią i każdy większy ruch zatrząsłby kolejką, która wiozła je w stronę stacji, z której zjadą na linie do Magixu - Włoskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Latynoska po prostu nie chciała zawierać nowych przyjaźni.




CDN...

I tak oto pierwszy rozdział mam za sobą :) Mam nadzieję, że w miarę sprostał waszym wymaganiom. Jezus… jak to brzmi.
A wiecie dlaczego? Ja po prostu nie umiem pisać czy rozmawiać z ludźmi, których nie znam. Tak bardzo się boję, że strzelę jakąś wpadkę dlatego piszę jakimś sztywnym formularzem. Chodź wcale tego nie chcę!
 A teraz już starając się wyluzować :
Serio myślę, że rozdział nie należy do najgorszych. Aranel bardzo się postarała i już następnego dnia odesłała mi zbetowany rozdział. A walić pracę nad tekstem tego rozdziału. Następny powinien pojawić się w niedługim czasie, a ja mam już rozdział trzeci :D Hah… Takie to nudy w wakacje.

I tak oto kończę moją beznadziejną paplaninę i jeszcze dodaję, że można zerkać w stronki z boku :*

Buziaczki,
Azura

Witam !

Hejka czarodzieje! 

Jestem Azura - założycielka tego bloga. Właściwie nie wiem co chciałabym tutaj napisać, więc umieszczę tylko proste informacje, bo po co zanudzać czytelnika głupimi szczegółami?

Chcę się na tym blogu podzielić się z wami moim opowiadaniu o czasach Huncwotów. Jest to fanfiction Potterowskie. Pewnie często słyszeliście ,,ta historia jest wyjątkowa'' ,,to coś innego niż wszystkie słodkie opowiadanka'' ,,tutaj przeżyjecie coś innego'' - każda z piszących to osób miała po części rację. Każdy spisuje swoje własny pomysł na tę historię. 

Dlatego ja opowiem wam o swoim : 

Akcja rozpoczyna się, kiedy bohaterowie idą na pierwszy rok w Hogwarcie. Pragnę przedstawić jak dorastali i powoli się zmieniali. Na moim blogu nie będzie wielkiego, strasznego bla bla bla Lorda Voldemorta, ale czarnych charakterów nie zabraknie :* 

Nie chcę tutaj opisać słodkiej historyjki jak to nagle Ruda zakochuję się w Rogaczu. Nie lubię takiego czegoś, że nagle dziewczyna myśli o nim tylko superlatywach. Z dnia na dzień jej zazdrosna i pragnie jego dotyku, uśmiechu i tak dalej. Nie!

Co oczywiście nie oznacza, że pominę tak piękny i ważny wątek :) Tutaj zobaczycie bardzo przewrotną i burzliwą miłość, którą mam nadzieję przedstawić tak, aby was zainteresowała. No cóż... zobaczymy jak mi wyjdzie. 

A teraz trochę o bohaterach. Oprócz Lilian Evans (która na moim blogu nie jest mugolaczką), czterech rozbrajających Huncwotów pojawi się tu o wiele więcej postaci. Jedne będą bardziej mroczna, a drugie wniosą troszeczkę koloru. 

Nie będzie znanej wszystkim Dorcas, która często występuje w fanficach. Jej miejsce godnie zajęła Victorie, która ma kompletnie inny charakter i podejście do świata. W wielu psotach będzie im towrzyszyć również Olivia, Carla czy Jessica, a mroczna Chloe namiesza sporo. 

Mam nadzieję, że was zainteresowałam :* 

Zapraszam do czytania MOJEGO opowiadania,
Azura